Gruby spotyka Nowy Rok

Facet w autobusie wyglądał dziwnie. Miał długą brodę i szarfę z napisem 2012. - Szczęśliwego nowego roku – powiedział do Grubego bez przekonania. - Nie za wcześnie? – zdziwił się Gruby. - No cóż. Lepiej wcześnie niż wcale – wątło uśmiechnął się facet. - Mam nadzieję, że nie jest pan Nowym Rokiem – w głosie Grubego naprawdę było słychać nadzieję.

- Jestem niestety – ponuro odparł facet.
- Nowy rok jest nowy, a tu… - Gruby nakreślił ręką resztę zdania.
- Jasne, jasne wiem, że wyglądam jak stary, ale teraz jestem nowy – poprawił szarfę Nowy/Stary Rok a Gruby zaczął się zastanawiać, czy nie dzwonić po pogotowie ratunkowe.
- Nie musi pan dzwonić po karetkę. Nie jestem wariatem i nie uciekłem ze szpitala – dodał szybko z lekkim uśmiechem facet. Gruby się zaczerwienił.
- Nie o to chodzi – bąknął.
- Jasne, cóż ja poradzę, że kryzys w Europie – powiedział Stary/Nowy.
- A co ma kryzys do kalendarza? – zdziwił się Gruby.
- Sporo. Spójrz pan na mnie. Rok temu byłem normalnym, profesjonalnym, dobrze zapowiadającym się Nowym Rokiem. Jak tąpnęło w Grecji, to nasza rada nadzorcza od razu zażądała oszczędności.
- Rada nadzorcza? – drugi raz zdziwił się Gruby.
- A co? Firma jak każda inna. Zapiernicz tylko o wiele większy. Strefy czasowe, te sprawy. W każdym razie, jak firma zrobiła audyt księgowy wyszło, że do czerwca nie przetrwamy. Globalizacja cholera jasna. Więc zarząd postanowił, że każdy Stary Rok nie odchodzi na emeryturę, tylko staje się automatycznie Nowym Rokiem
- Rany – westchnął Gruby &...