Polowanie z nagonką

Tego jeszcze nie było. Rząd idzie na wojnę z własnym aparatem urzędniczym. Na razie jest zabawnie. O „ustawie zwalniającej” pisano wiele. Głównie o tym, że po zwolnieniu na podstawie tej ustawy urzędnik jak w banku ma wygraną w sądzie pracy, co zaskutkuje przywróceniem do pracy bądź solidnym odszkodowaniem. Niedawno podobne wątpliwości wyraził prezydent, ustawę odsyłając do trybunału konstytucyjnego. W międzyczasie urzędników przybyło bagatela o trzydzieści tysięcy. Prawdopodobnie na wszelki wypadek. Żeby było kogo zwalniać.

W tej batalii prawdopodobnie rząd polegnie z kretesem. Na razie jednak robi dobrą minę do złej gry i wysyła na linię frontu rzecznika Pawła Grasia. Paweł Graś jest świetnym rzecznikiem, opowiada niestworzone historie a nos mu nie rośnie. Podobno są nawet tacy, co mu wierzą.” Niezależnie od tego, co stanie się z tą ustawą i co Trybunał Konstytucyjny w tej sprawie powie, rząd użyje wszystkich innych metod, żeby efekt tej ustawy osiągnąć, czyli redukcję przeprowadzić" – pogroził urzędnikom rzecznik w Radiu Zet, a ci zbledli z przerażenia. Jednocześnie uspokoił wszystkich drżących o los prezydenta Komorowskiego. „Pan premier absolutnie nie jest zły na pana prezydenta" , powiedział Paweł Graś a elektorat Komorowskiego odetchnął z ulgą.

Mnie natomiast zastanawia co kryje się pod buńczucznym sformułowaniem, że rząd użyje wszystkich innych metod, by redukcję przeprowadzić. Co to są „wszystkie metody”? Kiedy w filmie gangsterskim szef mówi „ użyj wszystkich metod, f...