Ja nie palę? Ja palę cały czas!

Mój kolega jest częścią wspólnoty mieszkaniowej, w której miasto ma ponad siedemdziesiąt procent udziałów. Wiosną wspólnota jednomyślnie podjęła uchwałę o wykonaniu instalacji centralnego ogrzewania. Przedstawiciel miasta oczywiście też był za, co poświadczył pieczątką i podpisem. Późną jesienią zarządca remont skończył i poinformował miasto, że może podłączać swoje mieszkania. Miasto, a dokładniej mówiąc zarząd budynków komunalnych odpisał zarządcy, że nic nie zainstaluje, bo nie ma pieniędzy na kaloryfery, a w ogóle, to nie było to planowane. Ewentualnie, może podłączy ponad 70 % bloku w styczniu, jak będzie nowy budżet.

Teraz kolega się dziwi jak można w poniedziałek być za, a w środę nie mieć na to „za” kasy. Widać można. Sporo można. Napisać ustawę na przykład o zwolnieniach w administracji rządowej w taki sposób, żeby była niezgodna z kodeksem pracy, żeby przypadkiem nie znalazły się tam kryteria zwalniania, co pozwoli pracownikom wygrywać w sądzie pracy, wracać do pracy lub otrzymać odszykowania. W ten sposób oszczędności z redukcji etatów zostaną pożarte na koszty tejże. Do tego wszystkiego rzutem na taśmę małomówny wicepremier Pawlak wrzucił poprawkę do ustawy, dzięki której odchudzania unikną resorty w których wprowadzony jest system zarządzania jakością ISO – dziwnym trafem ISO występuje głównie tam, gdzie pracują ludzie z PSL. Niech mi ktoś jeszcze powie złe słowo na Pawlaka, psem poszczuję.

Sporą oszczędnością i troską o mieszkańców wykazuje się już od dawna marszałek województwa lubuskiego. Żeby obywatelom Zielonej Góry i okolic żyło się lepiej dopła...