Gruby idzie do fryzjera

- Zapraszam do siebie – odezwał się głosem szefa telefon Grubego. - Jestem – powiedział Gruby swoim głosem w gabinecie szefa. - Kawy? Mamy nowy ekspres- pochwalił się szef – Diamentowe żarna i takie tam. - Mamy? – zapytał z rozpędu Gruby i natychmiast odgryzł sobie kawałek języka- Poproszę, bardzo chętnie z przyjemnością.

- Proszę mi powiedzieć mój szanowny kolego, czy zna pan teorię sześciu ludzi?- szef podał filiżankę zabójczo pachnącej kawy.
- Słyszałem, że do każdego człowieka na kuli ziemskiej możemy dotrzeć przez sześciu ludzi. Maksymalnie – Gruby wykazał się wiedzą.
- No. Właśnie. Żeby pogadać ze mną nie trzeba nikogo. Wchodzi pan, robię kawę i gadamy – zażartował szef.
- Jasne – tym razem Gruby najpierw pomyślał, potem policzył do pięciu, potem odpowiedział i na koniec się zaśmiał.
- Ale nie o mnie chodzi. Chodzi o firmę – szef spojrzał w okno robiąc pauzę - Firma potrzebuje ludzi z kwalifikacjami – zakończył.
- Chce pan powiedzieć, że nie mam kwalifikacji? – Gruby przełknął ślinę.
- Wprost przeciwnie. Firma i pan, to jedno – zaprzeczył, chyba, szczerze szef – I dlatego mam dla pana zadanie.
- Zamieniam się w słuch – odetchnął z ulgą Gruby.
- Pojedzie pan do Warszawy i umówi się pan z minister Muchą, tą od sportu – powiedział szef.
- Przecież jej nie znam – zdziwił się Gruby – Acha, sześciu ludzi wystarczy, tak?
- No właśnie, coś pan wykombinuje, może pan zacząć ode mnie. Więc pojedzie pan do minister Muchy, tylko niech pan się ubierze porządnie, bo to elegancka kobieta jest, pojedzie pan i zapyta jak to się robi.
- W sensie, że co? – nie zrozumiał Gru...