Ślimacze tempo zmian. Deregulacja zawodu księgowego

Prace nad deregulacją dostępu do zawodu księgowego idą w iście ślimaczym tempie. Projekt ustawy od lipca zeszłego roku jest w sejmie i jakoś nie może z niego wyjść. A szkoda. Deregulacja jest bowiem jak najbardziej potrzebna.

Planowana zmiana wywołuje wiele dyskusji. Niektórzy twierdzą, że spowoduje ona znaczne obniżenie poziomu wiedzy księgowych. Ale czy obecna droga do certyfikatu rzeczywiście tę wiedzę gwarantuje?

Przypomnijmy, że stosownie do aktualnie obowiązujących przepisów ustawy o rachunkowości jedną z trzech możliwych dróg do zdobycia certyfikatu księgowego jest posiadanie trzyletniej praktyki w księgowości, wykształcenia wyższego magisterskiego oraz ukończenia studiów podyplomowych z zakresu rachunkowości w jednostkach organizacyjnych uprawnionych, zgodnie z odrębnymi przepisami, do nadawania stopnia naukowego doktora nauk ekonomicznych. To najpopularniejszy obecnie sposób zdobywania uprawnień księgowego.

Spełnienie powyższego warunku w moim odczuciu absolutnie nie jest gwarancją posiadania rzetelnej wiedzy i umiejętności prowadzenia ksiąg rachunkowych. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę poziom studiów podyplomowych. Pisałem o tym jakiś czas temu. Argumenty w dalszym ciągu pozostają niestety aktualne. Docierają bowiem do mnie sygnały, że poziom studiów wciąż pozostawia wiele do życzenia.

Nie chciałbym tu generalizować, bo być może są w Polsce uczelnie, które prowadzą te studia na wysokim poziomie, z dużym naciskiem na ćwiczenia praktyczne. Obawiam się jednak, że tych gorszych jest znacznie więcej. Pamiętacie Państwo być może, że ja sam jakiś czas temu byłem słuchaczem takich studiów. Swoje wrażenia opisałem w jednym z komentarzy, które czytacie tu Państwo w każdy poniedziałek. Przypomnę krótko, że jakość tych moich podyplomowych studiów z rachunkowości i rewizji finansowej, organizowanych w stolicy aż przez trzy wydziały, wołała o pomstę do nieba. Zajęcia prowadzone były chaotycznie i w większości przypadków polegały na czytaniu przepisów prosto z ustawy. Osoba prowadząca zajęcia z prawa bilansowego (na marginesie dodam – dyrektor jednego z departamentów w Ministerstwie Finansów) ograniczyła swoją rolę do przeczytania prezentacji „kopiuj–wklej z ustawy o rachunkowości”. Jej zajęcia z rewizji finansowej polegały natomiast na lekturze ustawy o biegłych rewidentach. Promotorka pracy dyplomowej nawet nie ukrywała faktu, że całych prac czytać nie będzie. Wielokrotnie podkreślała bowiem, że najważniejszymi częściami pracy są wstęp i zakończenie, tak aby czytający mógł z tych dwóch fragmentów dowiedzieć się wszystkiego.

I tu nasuwa się pytanie: czy ukończenie takich studiów jest gwarancją, że nasz księgowy czy księgowa będą mieli jakąkolwiek wiedzę, by prowadzić nasze księgi?

Pomyśleć można: no dobrze, studia studiami, ale przecież ustawa wymaga jeszcze doświadczenia. Tylko czy potwierdzenie doświadczenia rzeczywiście to doświadczenie potwierdza? Znam przypadek bardzo miłej skądinąd nauczycielki muzyki, która pracowała jako sekretarka w biurze rachunkowym cioci. Nauczycielka muzyki skończyła studia podyplomowe z rachunkowości, ciocia potwierdziła jej doświadczenie pracy w księgowości. Wniosek o wydanie o certyfikatu został złożony, bo przecież warunki formalne zostały spełnione.

Nasuwa się przypuszczenie, że takie księgowe zweryfikuje rynek. Oczywiście. Rynek jednak zweryfikuje również wszystkie księgowe i księgowych usługowo prowadzących księgi rachunkowe po deregulacji tego zawodu. Po co zatem utrzymywać obecny stan i chociażby wyciągać pieniądze za te studia czy certyfikaty, skoro i tak potem ostatecznej oceny pracy księgowych dokonają klienci? Warto więc skończyć z fikcją, że certyfikat księgowy – papierek z Ministerstwa Finansów – coś gwarantuje i potwierdza, i zderegulować usługowe prowadzenie ksiąg rachunkowych do końca.

Miejmy tylko nadzieję, że prace sejmowe nad zmianami w dostępie do zawodu księgowego wreszcie przyspieszą. Póki co, sejm pracuje nad nimi już osiem miesięcy. Dziwnie długo, a nie zapominajmy, że w dalszej kolejności projekt musi jeszcze trafić do senatu i prezydenta. Wydaje się, że na deregulacji przestało komukolwiek zależeć. A szkoda. Może jednak w końcu to się uda. W dłuższej perspektywie zyskamy na tym wszyscy.

Krzysztof Koślicki
redaktor naczelny
www.podatki.biz

Wszystkie artykuły z tego działu »

WASZE KOMENTARZE (0)

Dodaj nowy komentarz

komentarz:
podpis:
 

Drodzy Użytkownicy podatki.biz. Choć czytamy uważnie Wasze komentarze, nie odpowiadamy na pytania w kwestiach szczegółowych. Zadając je, kierujecie je nie do nas, a do innych Użytkowników podatki.biz. Jeżeli chcecie wyjaśnić lub rozwiązać jakiś problem, zachęcamy do skorzystania z naszego forum dyskusyjnego - www.podatki.biz/forum

Zespół podatki.biz

Napisz komentarz...