Przychód był. Teraz nareszcie go nie ma

Dochody pracownicze i przychody z nieodpłatnych świadczeń. Temat rzeka. Na szczęście ostatnio fiskus staje się coraz bardziej przyjazny. Przychód taki, kiedyś oczywisty, teraz już nie istnieje i podatku płacić nie trzeba.

Pisaliśmy wielokrotnie o problemach, z jakimi borykają się pracownicy i pracodawcy, oraz o konieczności naliczania podatku od przychodu z tytułu świadczeń pracowniczych. Przez długi czas problematyczne były szkolenia, wyjazdy integracyjne, firmowe kolacje, prezenty, kawa, herbata pite w biurze, telefony, samochody służbowe, szczepienia, bilety, karnety sportowe, ubezpieczenia. W pewnym uproszczeniu założyć można, że problemem było wszystko to, co pracownik otrzymywał od pracodawcy niejako poza zwykłym wynagrodzeniem.

Organy podatkowe w wielu przypadkach w takich dodatkowych świadczeniach doszukiwały się przychodu i nakazywały zapłacenie podatku dochodowego. Niestety, bardzo często widziały ten przychód tam, gdzie widzieć wcale go nie powinny.

Ostatnio jednak, jak można zauważyć, idzie ku lepszemu. Minister Finansów z urzędu zaczął poprawiać wydane jakiś czas temu interpretacje podatkowe. Naprawianie błędnych interpretacji jest skutkiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r., sygn. akt K 7/13 (Dz.U. z 2014 r., poz. 947), w którym TK dokonał ustalenia, jakie kryteria statuują nieodpłatne świadczenie do zakwalifikowania go jako przychodu pracownika z tytułu stosunku pracy. Przypomnieć wypada, że – jak podkreślił TK – (...) świadczenia w naturze i inne nieodpłatne świadczenia – w przeciwieństwie do pieniędzy i wartości pieniężnych – są traktowane jako przychód wyłącznie pod warunkiem, że są „otrzymane”, co ma wskazywać na bezwzględnie – w odniesieniu do tego przychodu – wymagany realny charakter świadczenia. Tę różnicę sformułowań szczególnie akcentuje także wnioskodawca. Zakresy znaczeniowe pojęć „postawione do dyspozycji” i „otrzymane”, którymi operuje ustawodawca, definiując przychód w art. 11 ust. 1 ustawy o PIT, nie pokrywają się. Przychód stanowią otrzymane lub postawione do dyspozycji pieniądze i wartości pieniężne. Wartości świadczeń w naturze są przychodem tylko wtedy, gdy są „otrzymane”, a nie – jak ma to miejsce w odniesieniu do pieniędzy i wartości pieniężnych – również postawione do dyspozycji podatnika. Ustawa nie zna bowiem takiego pojęcia jak postawienie świadczeń w naturze do dyspozycji podatnika (zob. Podatek dochodowy od osób fizycznych. Komentarz, J. Marciniuk (red.), Warszawa 2012, s. 122).

 Trybunał Konstytucyjny we wskazanym wyżej wyroku stwierdził również, że za przychód pracownika mogą być uznane świadczenia, które:

  • zostały spełnione za zgodą pracownika (skorzystał z nich w pełni dobrowolnie),
  • zostały spełnione w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przyniosły mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść,
  • korzyść ta jest wymierna i przypisana indywidualnemu pracownikowi (nie jest dostępna w sposób ogólny dla wszystkich podmiotów).

Pozytywnym skutkiem wyroku są poprawki w wydanych już niepoprawnych interpretacjach. Co więcej, nowe interpretacje, wydawane obecnie, są już dla pracowników o wiele bardziej korzystne. Przede wszystkim nie wskazują na istnienie przychodu wszędzie tam, gdzie możliwe, co nierzadko przecież prowadziło do absurdalnych sytuacji, w których pracodawca podczas imprezy firmowej powinien skrzętnie notować, kto i ile zjadł, by potem naliczyć przychód.

Ostatnim przykładem lepszego traktowania pracowników przez organy podatkowej jest interpretacja Dyrektora Izby Skarbowej w Katowicach z 18 grudnia 2015 r., nr IBPB-2-1/4511-465/15/MD. Chodziło w niej o stwierdzenie, czy prywatne rozmowy pracownika wykonane ze służbowej komórki są jego przychodem. Biorąc pod uwagę restrykcyjne podejście fiskusa do przychodów pracowniczych, kwestia ta wydawała się szczególnie problematyczna zwłaszcza teraz, gdy większość umów z operatorami telefonicznymi określona jest w jednej, stałej kwocie i jest tzw. ofertą no limit. Użytkownik dzwoni, ile chce, płaci zaś zawsze stałą kwotę. Ile w takiej sytuacji kosztuje minuta rozmowy?

Organ podatkowy we wskazanej wyżej interpretacji stwierdził, że (...) pomimo możliwości zindywidualizowania świadczenia i przypisania go do konkretnego pracownika, nie można mówić o przychodzie z nieodpłatnych świadczeń. Nie ma bowiem możliwości określenia wysokości powstałego przychodu dla danego pracownika. Z uwagi na brak określenia w umowie kosztu 1 minuty rozmowy w opcji umówionego abonamentu (ryczałt), nie jest możliwe ustalenie (na podstawie bilingu) kosztów przeprowadzonych rozmów prywatnych. Z kole podzielenie ryczałtowej kwoty abonamentu przez ilość wykazanych w bilingu rozmów, prowadziłoby do nieuprawnionego różnicowania wartości tego samego świadczenia, bowiem w zależności od ilości przeprowadzonych rozmów wartość ta byłaby różna, podczas gdy ogólna kwota abonamentu jest taka sama.

Brawo. Mogło być przecież gorzej. Wszyscy możemy wymienić przykłady mniej lub bardziej absurdalnych interpretacji. Pamiętacie Państwo może interpretację, z której wynikało, że przedsiębiorca, chcąc zaliczyć do kosztów podatkowych wydatki na zakup i utrzymanie psa pilnującego firmę, w zasadzie powinien prowadzić ewidencję szczeknięć zwierzaka? Pisaliśmy o niej tutaj.

Całe szczęście, że w przypadku abonamentu telefonicznego organ podatkowy nie nakazał co miesiąc obliczać faktycznej ceny jednej minuty rozmowy, a pracownikowi zaznaczać w bilingu, które rozmowy były prywatne, a które służbowe. Gdyby tylko chciał, mógłby przecież to zrobić.

Krzysztof Koślicki
redaktor naczelny
www.podatki.biz

Wszystkie artykuły z tego działu »

WASZE KOMENTARZE (0)

Dodaj nowy komentarz

komentarz:
podpis:
 

Drodzy Użytkownicy podatki.biz. Choć czytamy uważnie Wasze komentarze, nie odpowiadamy na pytania w kwestiach szczegółowych. Zadając je, kierujecie je nie do nas, a do innych Użytkowników podatki.biz. Jeżeli chcecie wyjaśnić lub rozwiązać jakiś problem, zachęcamy do skorzystania z naszego forum dyskusyjnego - www.podatki.biz/forum

Zespół podatki.biz

Napisz komentarz...