Lekarstwo na biegunkę legislacyjną potrzebne od zaraz
NIK w najnowszym raporcie dość krytycznie podchodzi do naszego prawa podatkowego i jego interpretacji przez organy podatkowe. Wychodzi na to, że niejednokrotnie podatnicy od razu i niejako z założenia stawiani są na przegranej pozycji.
Raport Najwyższej Izby Kontroli, o którym wspominaliśmy w zeszłym tygodniu, zwraca uwagę, że podatnicy nie są równo traktowani przez organy podatkowe. Urzędy często wykorzystują swoją dominującą pozycję i np. opóźniają zwroty podatku. Nierówno podchodzą również do wykonywania wyroków sądów administracyjnych. Jeśli urząd sprawę przegrał, naprawia swój błąd niezwykle długo i opieszale. Jeśli wygrał, działa niebywale szybko. Widać, że jak się chce, to można. Potrzebna jest tylko odpowiednia motywacja.
Jak wynika z raportu NIK, skarg na błędne decyzje fiskusa jest coraz więcej. NIK wskazuje, że (...) ani organy podatkowe, ani Minister Finansów – mimo podejmowanych działań – nie doprowadzili do zmniejszenia w 2013 r. liczby uchylanych przez sądy administracyjne decyzji wymiarowych, czyli takich, które określają właściwy wymiar należnego podatku. W 2013 r. podatnicy złożyli do sądów administracyjnych o prawie 1/3 więcej skarg na decyzje organów podatkowych niż w 2012 r.: na decyzje izb celnych o blisko 9 proc., na decyzje izb skarbowych nieco ponad 42 proc. więcej. Wzrosła także liczba i odsetek uchylonych przez sądy decyzji organów podatkowych, zarówno izb celnych, jak i skarbowych. Ta tendencja utrzymywała się również w I połowie 2014 r. NIK podkreśla, że wcześniej, do 2012 r. odsetek decyzji uchylanych zmniejszał się.
Według NIK w 2013 roku sądy administracyjne uchyliły łącznie blisko 25 proc. wszystkich zaskarżonych decyzji podatkowych. To dużo. Zwłaszcza że – jak wynika z raportu – organy podatkowe dość często nie respektują wyroków sądów wydanych w identycznych lub bardzo podobnych sprawach. Szkoda. Przez takie działanie spraw sądowych jest kilkakrotnie więcej, niż mogłoby być. Sądy analizują niemalże identyczne sprawy, a organy podatkowe ciągle twierdzą, że i tak wiedzą najlepiej. Nie dopuszczają do siebie myśli, że sprawę mogą przegrać. Bo i czym zresztą mają się przejmować? Najwyżej zapłacą odsetki, oddadzą jakiś tam podatek. To wszystko i tak przecież sfinansują podatnicy.
Poza tym nadmiernym optymizmem, że a nuż tym razem uda się wygrać z góry przegraną sprawę, organy podatkowe popełniają jeszcze inny podstawowy błąd. Jest to niewiedza. Jak wynika bowiem z raportu NIK, (...) najczęstszym powodem uchyleń przez sądy decyzji organów podatkowych zaskarżonych przez podatników – w 43 proc. badanych spraw w izbach celnych i w 40 proc. badanych spraw w urzędach skarbowych – były błędy organów podatkowych, np.: niewyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy czy oparcie rozstrzygnięcia na niekompletnym materiale dowodowym, co w efekcie skutkowało podejmowaniem błędnych decyzji przez organy podatkowe. W ocenie NIK takie zaniedbania stanowią naruszenie norm i ogólnych zasad prawa podatkowego zawartych w Ordynacji podatkowej.
Błędy fiskusa to jednak rzecz wtórna. Problemem pozostaje samo prawo podatkowe i jego częste zmiany. Ileż to razy mieliśmy sytuację, że w okresie vacatio legis, zanim nowe przepisy weszły w życie, ustawodawca pracował już nad ich kolejną wersją? Pewien mój znajomy określił to bardzo trafnie mianem biegunki legislacyjnej. Czy ustawodawca powinien działać w ten sposób? Czy taki pośpiech jest na pewno dobrą metodą tworzenia prawa? Może gdyby prawodawca pracował wolniej i dokładniej, prawo byłoby lepsze, prostsze i bardziej spójne?
Mamy już wytworzony pewien rodzaj niechlubnej tradycji. Od kilku lat 31 grudnia każdego roku dostajemy stertę przepisów rozporządzeń w sprawie VAT. Taki to prezent sylwestrowy dla podatników. Oczywiście wchodzą one w życie niemal natychmiast. Podatnik nie ma szans przygotowania się do nowych regulacji.
Tworzenie i uchwalanie przepisów na ostatnią chwilę powoduje, że posłowie i senatorowie głosujący nad poszczególnymi zmianami w prawie też muszą się śpieszyć. W rezultacie głosują automatycznie nie tylko bez głębszej analizy przepisów, ale nawet krótkiego zastanowienia. Może nawet bez czytania ustaw i wyciągania wniosków?
Gdyby było inaczej, może nie mielibyśmy przez lata kilku różnych definicji małego podatnika (dla każdego podatku innej), a przepisy rachunkowe nie różniłyby się tak bardzo od podatkowych.
Na prawo podatkowe narzeka coraz więcej osób. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że ustawodawca wreszcie się opamięta i sięgnie po jakieś lekarstwo na legislacyjną biegunkę. Może wprowadzanych zmian będzie mniej, ale będą one bardziej przemyślane i spójne. Ważna jest bowiem jakość, a nie ilość.
Krzysztof Koślicki
redaktor naczelny
www.podatki.biz
Ostatnie artykuły z tego działu
- Zwolnienie podmiotowe z VAT również dla biura rachunkowego
- Dłuższe konsultacje dotyczące struktur JPK_KR_PD oraz JPK_ST
- Skarbówka rezygnuje z wysyłania tzw. pism behawioralnych
- Reforma KSeF do zmiany. Przedsiębiorcy pozytywnie o części modyfikacji
- Świadczenie dla pracowników z ZFŚS a składki ZUS
- ZUS: "Siła wyższa" - zasady uzupełnienia wynagrodzenia pracownika
- Skutki podatkowe wystawienia fałszywej faktury. Co zmienia wyrok TS UE?
- Reforma KSeF jednak ze sporymi zmianami
- Kasowy VAT na nowych zasadach?
- Założenia planowanych zmian w składce zdrowotnej przedsiębiorców
Wszystkie artykuły z tego działu »
Dodaj nowy komentarz