Duże wydatki tylko przelewem?
Prawdopodobnie od 2017 roku kwoty wyższe niż 15 tys. zł będzie można płacić tylko przelewem. Co więcej, wydatek zapłacony gotówką nie będzie mógł być kosztem uzyskania przychodu.
Wszystko w ramach idei uszczelniania systemu podatkowego i walki z tzw. szarą strefą. Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz ustawy o swobodzie działalności gospodarczej wprowadza zasadę, że podatnicy prowadzący pozarolniczą działalność gospodarczą lub działy specjalne produkcji rolnej nie zaliczą do kosztów uzyskania przychodów kwoty płatności wynikającej z faktury (rachunku), umowy lub innego dokumentu, jeżeli płatność została dokonana z naruszeniem obowiązku określonego w art. 22 ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej. Regulacja ta ma natomiast wskazywać obowiązek dokonania płatności przewyższających 15 tys. zł za pośrednictwem rachunku bankowego.
Warto przypomnieć, że aktualnie limit wartości transakcji, która powinna być zrealizowana w formie przelewu, a nie gotówką, wynosi 15 tys. euro.
Od następnego roku limit ten znacząco zostanie obniżony. Co więcej, zostanie wprowadzona dodatkowa sankcja, uniemożliwiająca zaliczenie do kosztów uzyskania przychodów wydatków, które są wyższe niż 15 tys. zł, ale zostały zapłacone gotówką. Projekt zmian zakłada, że w przypadku zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów kwoty płatności dokonanej z naruszeniem obowiązku określonego w art. 22 ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej podatnicy prowadzący pozarolniczą działalność gospodarczą lub działy specjalne produkcji rolnej będą zobowiązani do zmniejszenia kosztów uzyskania przychodów albo zwiększenia przychodów (w razie braku możliwości zmniejszenia kosztów uzyskania przychodów) o kwotę płatności wynikającą z faktury (rachunku), umowy lub innego dokumentu w miesiącu, w którym została dokonana płatność.
Zamierzeniem Ministerstwa Finansów, bo to ono jest autorem zmian, jest chęć walki z szarą strefą i uszczelnienie systemu podatkowego. Z wyjaśnienia, jakie otrzymaliśmy od resortu finansów, wynika, że proponowana zmiana wpłynie pozytywnie na wzrost uczciwej konkurencji między przedsiębiorcami oraz zmniejszanie szarej strefy. W efekcie przyczyni się to do zwiększenia dochodów budżetu państwa oraz ograniczenia fikcyjnych transakcji, w tym wyłudzeń VAT i tzw. prania brudnych pieniędzy. MF obserwuje bowiem nagminne wykorzystywanie dotychczasowego bardzo wysokiego progu 15 tys. euro do wykonywania płatności gotówką. Dlatego jego obniżenie będzie także pełniło istotną funkcję prewencyjną.
Resort finansów swój projekt uzasadnia również tym, że w ostatnich latach wiele państw członkowskich UE wprowadziło regulacje obniżające maksymalne progi kwotowe dla dokonywania płatności gotówkowych. Dla przykładu w Portugalii czy we Włoszech wynosi on zaledwie 1000 euro, w Belgii 3000 euro, a w Grecji 1500 euro.
Jak ocenić projektowane zmiany?
Z jednej strony są oczywiście dobre i należy im przyklasnąć. Walka z szarą strefą jest konieczna. Nieszczelny system podatkowy także należy uszczelnić, chociażby po to, aby podatnik, który jest zobowiązany do zapłacenia podatku, wywiązał się ze swojego obowiązku.
Czy jednak obniżenie kwoty limitu do transakcji gotówkowych i wprowadzenie sankcji w postaci wyłączenia z kosztów uzyskania przychodów dużych kwot zapłaconych gotówką załatwi sprawę i naprawdę wyeliminuje szarą strefę. Niestety, chyba nie.
Szara strefa pozostanie szara. Znajdzie sobie tylko inne metody działania. Wprowadzony przepis może natomiast stać się dodatkowym utrudnieniem dla wszystkich innych (uczciwych podatników). Będzie się wiązał chociażby z dodatkowym obowiązkiem dokumentacyjnym. Czy teraz z każdą dużą fakturą trzeba będzie również przechowywać potwierdzenie jej zapłaty w formie przelewu?
Może lepiej by było, gdyby resort finansów, a także państwowe organy ścigania, policja, prokuratura wzmocniły swoje działania kontrolne, szukały i karały przestępców? Wrzucanie wszystkich podatników tak na wszelki wypadek do jednego worka i traktowanie ich jako potencjalnie winnych nie jest dobrym rozwiązaniem.
Joseph Stiglitz w świetnej książce Cena nierówności, wydanej niedawno przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej, nawiązuje do doradcy króla Francji Ludwika XIV Jeana-Baptiste'a Colberta. Miał on powiedzieć, że sztuka pobierania podatków polega na takim skubaniu gęsi, by wyrwać jej jak najwięcej piór i by jak najmniej przy tym syczała.
Idąc tym torem myślenia: może przyszedł czas, byśmy zaczęli syczeć?
Krzysztof Koślicki
redaktor naczelny
www.podatki.biz
Ostatnie artykuły z tego działu
- Bon energetyczny tylko dla części gospodarstw domowych
- Nowelizacja ustawy o rachunkowości z podpisem prezydenta
- ZUS: Niepełnosprawni przedsiębiorcy mogą obniżyć składkę zdrowotną
- Składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Planowana obniżka budzi kontrowersje
- Projekty ustaw. KSeF a koszty podatkowe w PIT i CIT
- Opodatkowanie osób samotnie wychowujących dzieci. RPO domaga się zmian
- Platformy cyfrowe od lipca z obowiązkiem raportowania transakcji
- Przedawnienie zobowiązań podatkowych. Kontrowersyjne przepisy będą uchylone?
- Dodatkowa waloryzacja emerytur coraz bliżej. Rząd opublikował projekt
- Zwrot składki zdrowotnej w PIT-36L oraz PIT-28 - MF wyjaśnia
Wszystkie artykuły z tego działu »
Dodaj nowy komentarz