Wiwat sklepy osiedlowe

Poszedłem do sklepu. Kupiłem jabłka, piersi z kurczaka. Do tego chleb i ziemniaki. Mąkę jeszcze kupiłem. Przy kasie rzucił się na mnie z gazet wystawionych na stojaku prezes Kaczyński. On też był w sklepie. Kupił jabłka, chleb ziemniaki i resztę tego co ja. Rozstanie Nergala z Dodą na chwilę przestało istnieć. W średnim kraju europejskim fakt, że prezes opozycyjnej partii robi zakupy w sklepie osiedlowym liczy się bardziej, wart jest pierwszych stron gazet i headlinów w internetowych portalach. Samo robienie zakupów musiało być ogromnym przeżyciem, skoro prezes założył garnitur, krawat i pomaszerował z partyjną obstawą.

Świadczyć to może również o ogromnym szacunku, jaki prezes darzy panie sprzedające w sklepie. Wychodząc ze sklepu, patrząc w szczere oczy prezesa zastanawiałem się jak on to zrobił? Kiedy gwiazdka z Pomponika albo Pudelka kupuje bieliznę, to dostaniemy co najwyżej marną fotkę z metrowego obiektywu i zza kartonu z butami. A tu żyleta zdjęcia. Termin przydatności do spożycia można przeczytać na paczce chipsów.

Prezes zakupami był zdegustowany. Drogo. Kilka lat temu pytany przez swojego przeciwnika Donalda Tuska cen nie znał, ale pamiętał, że było tanio. A teraz jest drogo. Prezes jeszcze przyznał, że mógłby zrobić zakupy w Biedronce, pewnie byłoby taniej, ale to sklep dla najbiedniejszych ludzi. Stąd wniosek, że prezes do najbiedniejszych nie należy. Prezes dodał jeszcze, że gazu nie kupił, bo trudno go kupić. Otóż pan prezes się myli. Gaz kupić jest łatwo. Trudniej za niego zapłacić, bo też jest drogi. Białe trufle trudno kupić.

Myślę, że idzie nowe. Za tydzień obejrzymy story o zakupach premiera Tuska w Norwegii. Kupi tam chleb, łososia i wędzonego śledzi...