Opowieść noworoczna

Była mgła. Miejski park wyglądał jak scenografia do Władcy Pierścieni. Gruby właśnie zamierzał poczuć się jak Frodo, kiedy zobaczył na ławeczce niewyraźną postać. Była mizernej postury a w świetle parkowej latarni sprawiała wrażenie trochę eterycznej. A może tak w grudniowy wieczór działa puszczańskie?- Pan się nie boi – zagaiła postać. Nowy Rok jestem.

- Za wcześnie chyba trochę – Gruby zaprotestował.

- Strefy czasowe mi się popierwiastkowały i muszę czekać cholerka. Zimno trochę- powiedział Nowy Rok. Pan siada. Pogadamy.

- Ciekawe co pan nam przyniesie – powiedział Gruby odrobinę bez sensu.

- Tam będziemy sobie panować. Nowy jestem – Nowy Rok wyciągnął rękę.

- Gruby – potrząsnął dłonią Gruby – To co nam przyniesiesz?

- Czekaj, muszę sprawdzić- Nowy zajrzał do Iphona – Facebooka wam odblokuję, nie, sorki, to w Chinach. Szybciej sobie pojeździcie na autostradach – puknął w ekran Nowy.

- A autostrady będą szybciej?

- Autostrady nie, cudów nie wymagaj, nowy tu jestem w końcu, za to VAT będzie wyższy i jabłka droższe. Prąd też.

- To miło z twojej strony – rozczulił się Gruby.

- Coś za coś. Sylwestra wam organizuję do spółki ze Starym. Doda i Kombi w Warszawie za jedyne trzy i pół miliona.

- Nie przepadam za Warszawą .

- Ja też, dlatego będę we Wrocławiu. Rodowicz, Kozidrak, Górniak- zgodził się Nowy Rok.

- Mam wrażenie, że...